No i stało się. Skończyliśmy. Jak zwykle, łatwo nie było. Ale to wszystko to nie przeszkody, to wyzwania. Tak sobie powtarzamy i wtedy jest lepiej.... nie no żartuję. Satysfakcja po przywróceniu kolejnej Vespy do życia jest przeogromna. A im więcej Vespa się stawia i bardziej się musimy postarać, tym lepiej.
|
Silnik gotowy do włożenia do ramy |
|
O wielki Odynie, dodaj mi siły, żebym tego wszystkiego nie pieprznął....
|
|
W trakcie transformacji... |
|
Więcej części na swoim miejscu |
A jak nam to wyszło? Oglądajcie, podziwiajcie. Dla nas bomba.
|
Efekt końcowy |
Nowa właścicielka przeszła szybki kurs jazdy, pod okiem fachowego instruktora.
|
Pierwsza jazda |
W sumie jej się spodobało i mówi, biorę...
|
Już nie nasza... |
... ALE!
Miętówka jest bardzo uparta! Proszę, co zrobiła dosłownie 50 kilometrów później... Czyli znowu: silnik z ramy, otworzyć, wydłubać wszystko, złożyć... wsadzić nowe sprzęgło... co ja mówiłem o wyzwaniach? Że je lubimy, aha.
|
Lekko zmęczone sprzęgło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz