niedziela, 23 stycznia 2011

Boczki - ostatnie starcie. Mam nadzieję.

Jeszcze trochę czasu musiałem poświęcić na szczotkowanie blach. Nie obyło się bez wypadków - zajechałem sobie w pysk szczotką drucianą na wkrętarce - polała się krew. Ale żyję.

Podziwiać można efekt końcowy tygodniowej walki z materią. Jeszcze szpachlowanie, matowienie całości, podkład. Lakierowanie zbliża się wielkimi krokami.
Jedyny skuteczny środek  - pokonał lakier położony trzydzieści lat temu. Polecam.  Uwaga - silnie żrący





Nie ukrywam, że jestem dumny z siebie:)

Pamiętajcie!