sobota, 2 października 2010

Pierwsze odpalenie


Udało się. Po godzinnej walce z elektryką vespa nabrała życia. Nie wiadomo, ile lat skuterek spędził w kącie garażu, ale po doprowadzeniu paliwa i iskry chodzi pięknie. Jak powiedział Łukasz "No, kot w worku, ale udało się". Można z czystym sumieniem zabierać się za rozkładanie bzyka na części pierwsze - do malowania.
Niżej kilka zdjęć, ku pamięci, jak to poskręcaliśmy żeby hulało. 
 Ready to go.
 Fajka okazała się niepotrzebna

 Run babe, run!
 Zdjęcie miało ukazać kłęby spalin... chyba wyszło średnio


A tu efekty twórczej interpretacji schematów elektrycznych.