wtorek, 26 października 2010

Rozbiórka do gołej blachy

No i pierwszy, chyba najłatwiejszy, etap remontu za mną. Vespa została rozebrana do ostatniej śrubeczki. No, trochę przesadzam, bo silnik jest jeszcze w komplecie, ale i na niego przyjdzie pora. Zajęło to nam około trzy godziny. Składanie chyba zajmie nieco więcej... teraz można było się nie przejmować lakierem, potem to będzie jak zadra na żywym sercu:)

Leży nieświadoma, co jej zaraz zrobię

silniczek, bach, na bok

Połowa roboty za nami

A na Vespie (na razie) jeżdżę tak...

A oto efekt niedzielnej pracy - Vespa goła jak święty turecki