czwartek, 20 stycznia 2011

Boczki

Dwa ostatnie wieczory spędziłem ze szlifierką w ręce. Efekty powoli stają się widoczne, ale mozolna to robota jest strasznie. Próbowałem się wspomagać wyrobami firmy "Dragon", ale dla farby pokrywającej nieszczęsne boczki okazały się zupełnie neutralne.
Próbowałem następujących specyfików (zdjęcia ze strony firmy "Dragon"):




Jedyny odczuwalny efekt stosowania tychże specyfików to lekkie zawroty głowy. Przynajmniej było wesoło;)
Połowa wyczyszczona

Warsztat pracy - opona to specjalistyczny stojak

Piękna sweet focia
Jedynie szczotka druciana zamontowana na szlifierce kątowej dała radę. Zewnętrzna strona jest już gotowa, czeka mnie jeszcze szorowanie wnętrza.Nie ruszałbym środka w ogóle, ale jest tam sporo korozji, więc czeka mnie jeszcze kilka godzin ze szlifierką w ręce.

Na technologii galwanizacyjnej nie znam się w ogóle, więc muszę rozpracować temat kładzenia szpachli, podkładu i lakieru na chromowaną (chyba?) powierzchnię.

Generalnie najchętniej zostawił bym te boczki takie świecące, ale są przytarte i kolor nie jest jednolity, więc będą malowane. Jeżeli ktoś dysponuje wiedzą na ten temat, będę wdzięczny za wskazówki.
Jeden boczek przeżył próbę piaskowania, co prawda bez satysfakcjonujących rezultatów (lakier nie zszedł), ale piasek tak nieszczęśliwie popalił lakier, że ściąganie go było o wiele trudniejsze. Tak że z mojej strony rada: boczków nie piaskować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz