Opiszę rozbiórkę silnika Vespy T5, gdyż ten wzbudzał naszą największą ciekawość. Na razie napiszę tyle, że kobieca intuicja nas nie zawiodła i dobrze się stało, że porzuciliśmy pierwotny pomysł, żeby tepiątkę odpalać zaraz po przeprowadzce ze stolicy.
Pierwsze wrażenie pozytywne.Jest to najczystszy silnik, który do tej pory gościł na stole warsztatowym.
Sprzęgło - siedmiosprężynowe, czyściutkie, nakrętka koronkowa też w idealnym stanie, a zużyta potrafi narobić kłopotu. Tylny bęben i hamulce w stanie fabrycznym.
Skuwanie betonu niezbędne żeby odkręcić koło |
Mycie czystego silnika to czysta przyjemność |
Nie obyło się i tym razem bez domowych patentów. Na przykład masakryczna ilość silikonu zastępująca uszczelkę pomiędzy karterami, albo trunion na lince sprzęgła wykonany z kostki elektrycznej. Można powiedzieć, że lepszy, bo podwójny.
Silikon aż skapuje - i zwróćcie uwagę na łapę sprzęgła |
No, ale dobre wieści na tym się kończą. Tłok stracił swoje pierścionki... a kit PINASCO, który tak nas ucieszył jest już od wielu lat nieprodukowany i części do niego są niedostępne. Ale mamy pewne pomysły - aktualizacja wkrótce!
Połamane pierścienie tłokowe |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz